Pan Jezus drży w kolebce, śród zimy urodzony; czuwa trwożnie nad dzieciątkiem tłum aniołów schylony; Maryja Jak lilija giezłem dziecko owija. Jeden anioł liczy minuty, drugi anioł do niego przykuty, trzeci hymn wesoły poczyna, że to pierwsza wieków godzina ludziom w darze na zegarze od Bożego Syna. Od światła, od gwiazd, od śniegu biją blaski. Daj ogrzać synaczka, Maryjo, pełna łaski.
A z wewnątrz na mróz, ku gwiazdom, do góry płynie ciepłych oddechów słup białopióry, szepty litościwe, płacz urwany i "Lulajże. Lulaj, Jezuniu kochany".